Tak tak, to już 24 raz zdmuchnę świeczki na torcie. Zawsze myślałam, że w tym wieku ludzie są już bardzo dorośli i ustabilizowani życiowo. Jak się okazuje, trochę minęłam się z prawdą - wcale nie czuję się "bardzo dorosła". Wciąż wydaje mi się, że przed chwilą siedziałam po maturze na trzepaku i snułam ze znajomymi plany na przyszłość. A tu bęc - za chwilę ćwierćwiecze!
Z tej okazji postanowiłam wyjawić wam kilka prawd o sobie, a dokładnie 24. Niektóre z nich są dla mnie mocno niewygodne, ale zdobyłam się na odwagę i dzielę się z wami tymi śmiesznymi, moim zdaniem, faktami na mój temat. Zaczynamy!
- Ukończyłam kurs stylizacji paznokci i nie zrobiłam komuś paznokci ani razu.
- Boję się pająków, chociaż wychowałam się w miejscowości Pajęczno.
- Nie jem obiadu przy otwartym oknie, bo jedzenie śmierdzi wtedy powietrzem.
- Mam na biodrze bliznę w kształcie serca, powstałą podczas upadku na zawodach biegowych. Wszystkim mówię, że to usunięty tatuaż. Wszyscy wierzą.
- Nie słucham głośno muzyki w słuchawkach idąc przez miasto, bo boję się że czegoś nie usłyszę i będę miała straszny wypadek lub ktoś mnie napadnie.
- Brzydzi mnie odgrzewanie jedzenia - zapach zimnego dania obiadowego przyprawia mnie o mdłości.
- Z całego serca nienawidzę rozmawiać przez telefon, a zamówienie pizzy jest dla mnie większym wyzwaniem niż wystąpienie przed publicznością.
- Mam krzywe palce u stóp, ponieważ jako nastolatka ściemniałam, że Reeboki w niebieskie gwiazdki wcale nie są za małe, bo bardzo chciałam je mieć, a w sklepie była ostatnia para.
- Oglądam regularnie serial Na Wspólnej.
- Od dwóch lat nie potrafię zasnąć bez pluszowego brokuła. Kiedy idę spać i nie ma go w łóżku, nie położę się dopóki go nie znajdę.
- Jako dziecko na kempingu w Łebie, zalałam chłopakowi z namiotu obok jego wypasioną kolekcję komiksów... roztopionym lodem czekoladowym. Chyba do dzisiaj myśli, że to był jego młodszy brat. Taką mam nadzieję.
- Wydałam 400zł na markowe legginsy galaktyczne, bo uważałam że są oryginalne i piękne. Za dwa miesiące takie same były na każdym ryneczku, za 40zł. Leżą. Za ciasne już.
- Weszłam kiedyś nago do sauny, w której spotkałam... nagich niemieckich emerytów.
- Prześladuje mnie liczba "17". Widzę ją wszędzie - budynki, komunikacja miejsca, numer stolika w restauracji, no wszędzie. Według numerologii 17 jest Liczbą Opieki Kosmicznej, a ja prawdopodobnie mam dar jasnowidzenia. Jak na razie przewidziałam jedno: przytyję od nadmiaru czekolady. Sprawdziło się!!!
- Pływanie nie jest moją mocną stroną, a styl w jakim uprawiam tę zacną dyscyplinę to żabkokraul - ręce jak do żabki, nogi jak do kraula. Nie znaliście? No co wy!
- Moją pierwszą miłością był Bartek Wrona z Just 5.
- W mojej pierwszej poważnej pracy zostałam poproszona o ekspresowe podanie swojego loginu skype. Nie udało się wyszukać mnie po loginie, więc poproszono o maila. Wtedy przypomniało mi się, że konto jest utworzone na moim pierwszym mailu, z końcówką buziaczek.pl.
- Nie ogarniam matematyki i do tej pory mnożenie przez "9" liczę na palcach.
- W gimnazjum poznałam chłopaka na czacie i byliśmy parą na gadu-gadu. Nasz związek się skończył, kiedy wysłałam mu swoje zdjęcie.
- Cierpię na syndrom "włączonej prostownicy". Kiedy prostuję włosy i wychodzę z domu, przez cały dzień myślę, czy na pewno ją wyłączyłam i czy moje mieszkanie nie spłonęło.
- Na wakacjach w Chorwacji prawie utopiłam mojego chłopaka, bo myślałam, że wypłynęliśmy na głębokie morze. Po szamotaninie i wzywaniu pomocy okazało się, że woda sięga mi do kolan.
- Zapisałam się kiedyś na pokazową lekcję pole dance (wymarzoną), ale na nią nie dotarłam, bo pomyliłam szkoły tańca i pojechałam na drugi koniec miasta. Wróciłam do domu z płaczem.
- Nienawidzę, kiedy kanapka jest mokra od spodu, np. od pomidora z innej kanapki. Zawsze wybieram tę z dołu.
- Mam beznadziejną orientację w terenie. Byłam u mojego chłopaka w domu milion razy, ale kiedy wybrałam się do niego samochodem sama, zabłądziłam i wylądowałam cztery wsie dalej, pytając o drogę śląskich biesiadników w karczmie pośrodku pól.
I tak to mniej więcej ze mną jest. Mam do was prośbę - podzielcie się w komentarzu chociaż jednym swoim dziwactwem lub śmieszną historyjką - będzie mi dużo raźniej! Na pewno też macie w sobie pierwiastek szaleńca, jak ja :-).
Brak komentarzy
Publikowanie komentarza